Dzień dobry

Dzisiaj  znów się  widzimy, poniżej macie nowy link oraz test, który proszę przeczytać, kto ma taką możliwość, może sobie wydrukować. Do zobaczenia

Polecenia zaproszeń do napisania

1. Zaproszenie na spotkanie z kosmonautą - treść w teście.

2. Napisz zaproszenie dla nauczycieli naszej szkoły na uroczyste zakończenie roku szkolnego 2019/2020.

3. Napisz zaproszenie dla swoich kolegów i koleżanek na spotkanie z autorem poczytnych książek Andrzejem Maleszką. 

Pamiętajcie - na zakończenie podajecie dwa argumenty, które zachęcą zapraszanych do przyjścia. 

Herbert George Wells

Wehikuł czasu

Machina była więc gotowa dopiero dziś rano. Dopiero więc dzisiaj o dziesiątej pierwszy wehikuł

czasu rozpoczął swą czynność. Obejrzałem go po raz ostatni […] i zasiadłem na siodełku.

[…] Jedną ręką ująłem dźwignię wprawiającą przyrząd w ruch, drugą ręką zaś hamulec. Nacisnąłem

pierwszą dźwignię i niemal natychmiast – hamulec. W tejże chwili doznałem takiego

wrażenia, jak gdybym się wywracał […].

Rozejrzałem się dokoła; zobaczyłem tę samą co przedtem pracownię. Cóż więc się stało?

Przez chwilę podejrzewałem, że łudzą mnie własne zmysły. Później spojrzałem na zegarek.

Przed chwilą była może minuta po dziesiątej; teraz już prawie po wpół do czwartej!

Odetchnąłem, zacisnąłem zęby, ująłem oburącz dźwignię ruchową i szybko ruszyłem. Laboratorium

ogarniał coraz głębszy mrok. […] Przesunąłem dźwignię do ostatniej podziałki:

zapadła noc, jakby ktoś zgasił lampę. Upłynęła chwila, a po nocy znowu nagle zaczął się dzień.

Mrok stopniowo wypełniał pracownię. I przemknęła następna czarna noc, później znowu

dzień, znowu noc i dzień, i tak dalej, w coraz to mniejszych odstępach czasu. […] Nie wiem, czy

zdołam wyrazić należycie szczególne wrażenia z podróży w czasie, wrażenia bardzo nieprzyjemne.

Czułem się jak człowiek wyrzucony z procy i spadający głową w dół. […] Niewyraźny,

mroczny obraz laboratorium niknął mi z oczu i na powrót widziałem słońce, które biegło szybko

po sklepieniu niebios, przeskakiwało je w ciągu minuty, a każda minuta oznaczała dzień.

Zdawało mi się, że laboratorium gdzieś już przepadło, a ja dostałem się na otwartą przestrzeń.

Odnosiłem wrażenie, że wznoszę się po stopniach w górę, ale poruszałem się zbyt szybko,

bym mógł zdać sobie sprawę z jakiegokolwiek ruchu wokół mnie. […] Zmieniające się kolejno

ciemności i światła były niezmiernie uciążliwe dla oczu. W chwilach ciemności widziałem

księżyc mknący szybko od pierwszej kwadry do pełni i spostrzegałem słabe migotanie gwiazd

krążących po niebie. Teraz, przy ciągle wzrastającej szybkości, drgania nocy i dnia zlały się

w jednostajną szarość: sklepienie nieba miało kolor błękitu o cudnej głębokości, oświetlonego

wspaniale poranną jakby zorzą. Żarzące się słońce wyglądało jak ognista smuga, jeden łuk

świetlany w przestrzeni, a księżyc zmienił się we wstęgę falującego światła. Nie widziałem już

gwiazd; widziałem tylko tu i ówdzie wirujące jasne koła na błękicie.

Krajobraz był mglisty i niejasny. Znajdowałem się ciągle jeszcze na stoku wzgórza, na którym

stoi obecnie nasz dom; przede mną wznosił się szary, ciemny szczyt. Widziałem drzewa

wyrastające i znikające jak opary, to zielone, to szare; rosły, puszczały konary i rozpadały się.

Widziałem wyrastające olbrzymie budowle, piękne, lecz jakby za mgłą i znikające jak we śnie.

[…] Małe wskazówki na tarczach zegarowych, które pokazywały szybkość lotu, krążyły coraz

szybciej i szybciej. […]

Co za dziwny rozwój ludzkości! Jakiż niesłychany postęp w naszej, ledwie zapoczątkowanej,

cywilizacji może się z czasem dokonać – myślałem […]. Widziałem, jak wyrasta dokoła mnie

ogromna i wspaniała architektura, dająca nieskończenie wyższe wrażenie potęgi niż wszystkie

budowle naszych czasów, a jednak na pozór budowane z blasku tylko i mgły. Widziałem, jak

na pochyłości wzgórza rozkrzewia się o wiele bogatsza zieloność, nic z bujności swej nie tracąc

w zimowej porze. Ziemia wydawała mi się piękniejsza nawet poprzez tę jakby mgłę oszołomienia.

Zapragnąłem wreszcie zatrzymać się.

Herbert George Wells, Wehikuł czasu, przeł. Feliks Wermiński, Poznań 199